Druga fala koronawirusa nakazuje podejmowanie różnych działań. Czy grozi nam drugie zamykanie gospodarki? Wiele firm zostanie narażonych na bankructwo, ucierpią też finanse publiczne. Skala jesiennego lockdownu może być za duża.
Polska gospodarka nie jest gotowa na kolejny lockdown
Przedsiębiorcy mają nadzieję, że zamiast zawieszać działalność, będą zmuszeni ograniczyć działalność biznesową, co wiązałoby się z mniejszymi konsekwencjami. Rząd zdaje sobie sprawę, że drugi lockdown to duże ryzyko, a masowe dopłacanie do gospodarki może nie być możliwe. Szacuje się, że pod koniec tego roku dług publiczny Polski przekroczy już konstytucyjną granicę 60 proc. PKB.
Które branże są najbardziej zagrożone?
Skutki wiosennego „zamrożenia” gospodarki wiele firm i całych branż odczuwa do dzisiaj – ponowni jednak najbardziej zagrożone będą turystyka, hotelarstwo, gastronomia oraz branża kosmetyczna. Na razie jednak wprowadzone obostrzenia nie obejmują placówek handlowych i dużej części usług, otwarte są też granice dla handlu zagranicznego. Sytuacja jednak wymaga na bieżąco kontroli i ew. działań.
Dług publiczny coraz większy
Stan finansów publicznych wciąż się pogarsza. Przytoczmy obliczenia Eurostatu – od początku 2020 roku relacja długu publicznego Polski do PKB wzrosła aż o 7,2 punktu procentowego. Wyniosła na koniec drugiego kwartału 55,1 proc. Przewiduje się, że do końca roku przekroczymy granicę 60 proc. PKB zapisaną w konstytucji.
Wybrane kraje Unii Europejskiej są w znacznie lepszej sytuacji, ale wiele z nich ma jeszcze gorsze rokowania. W połowie roku dług publiczny wszystkich krajów Unii Europejskiej wyniósł łącznie aż 11,86 biliona euro, czyli prawie 800 miliardów euro więcej niż na koniec marca 2020 roku.
Ewelina, f: Bradiporap / pixabay